Witajcie moi kochani przyjaciele!

Na przełomie września i października przebywałam razem z babcią Anią na turnusie rehabilitacyjnym w „Tratwie” w Steklinku. Jest to super ośrodek, do którego zawsze z radością wracamy. Pracują tam super ciocie, które dają nam niepełnosprawnym dzieciom dużo ciepła i radości. Dają z siebie wszystko, abyśmy mogli być bardziej sprawni i samodzielni. Zajęcia rozpoczynałam o godz. 9:00 (jestem trochę śpiochem), a kończyłam o 15:30. Rozpoczynałam spacerem w kombinezonie Thera-suit z ciocią Sylwią, później terapia Master, czynna pionizacja w „Pająku”, jazda na koniku z Panią Asią i Andrzejem (śpiewałyśmy sobie piosenki), terapia logopedyczna i pedagogiczna. I tak całe 10 dni ciężkiej pracy. Neuroforma, która obejmuje ćwiczenia wzmacniające siłę mięśniową rąk i zdolność koncentracji uwagi – była moją ulubioną terapią. I oczywiście integracja sensoryczna, gdzie czułam się jak ryba w wodzie. Babcia była ze mnie bardzo dumna i bardzo się cieszyła, że chętnie chodzę na wszystkie zajęcia i że tak dobrze sobie radzę. Na zakończenie turnusu była dyskoteka, na której nie byłam!!! (pierwszy raz, a kocham tańczyć). Nie podobała mi się sukienka, którą miałam założyć. Muszę jeszcze wspomnieć o Paniach Kucharkach, które przygotowywały nam pyszne śniadania, obiadki deserki i kolacyjki. Wszystko zawsze było mniam, mniam ….Jak zwykle po turnusie spodnie robią się troszkę za ciasne… W nagrodę za moją „ciężką pracę” zaraz po zakończonym turnusie pojechałam z babcią i tatusiem do Poznania do mojego chrzestnego wujka Sebastiana i cioci Ani. I tam wujek spełnił moje marzenie . Kupił mi śliczną sukienkę z podobizną księżniczki Elzy i Anny, a babcia „dorzuciła” torebeczkę z ich podobiznami. Gdy ubrałam się w tą sukienkę wszyscy powiedzieli, że wyglądam jak księżniczka. Szczęśliwa i radosna wróciłam do domu do mamusi i braciszka, i oczywiście do szkoły…